Historia diecezji katowickiej
Cz. IV. Biskup Stanisław Adamski w trosce o polskość Śląska. Pierwsze wygnanie
Krótką, choć bardzo owocną posługę bpa Arkadiusza Lisieckiego zakończyła jego niespodziewana śmierć. Odszedł po niespełna czterech latach swojej działalności zmierzającej do budowania diecezji, zarówno jej struktur administracyjnych, jak i do tworzenia duchowej jedności diecezjan mierzących się z wieloma problemami – również z tymi natury narodowościowej. Ksiądz bp Teodor Kubina na wieść o śmierci katowickiego ordynariusza miał powiedzieć: Teren Śląska to droga krzyżowa każdego biskupa, każdego działacza. Ks. Biskup Lisiecki padł ofiarą swojego apostolskiego zaangażowania, za wiele miał trudności[i].
To stwierdzenie, prawdziwe w odniesieniu do bpa Lisieckiego, miało też znaczyć długą, bo aż 37-letnią drogę jego następcy. Sytuacja społeczno-polityczna na Śląsku była bardzo skomplikowana – trzeba było uporać się z napiętymi relacjami między katolikami pochodzenia polskiego i niemieckiego. Ci ostatni, choć było ich niewielu i mieli sporą autonomię – działały organizacje i stowarzyszenia niemieckie – starali się wpływać na tworzenie programów duszpasterskich oraz na obsadzanie kościelnych stanowisk urzędowych działając z inspiracji władz niemieckich. Innym problemem czeka- jącym na rozwiązania było zbytnie polityczne zaangażowanie duchowieństwa śląskiego. Wydany przez bpa Lisieckiego zakaz czynnego udziału kleru w życiu politycznym nie rozwiązał problemu. Po jego śmierci, do czasu wyboru nowego biskupa, rządy w diecezji objął ks. Wilhelm Kasperlik, zdecydowany zwolennik chadecji. Wówczas nasiliła się kampania wyborcza na rzecz tego jedynego, jak wielu uważało, stronnictwa gwarantującego poszanowanie tradycji katolickiej, którym jawiła się chadecja.
Już tak skrótowe przedstawienie sytuacji, w jakiej znajdowała się śląska diecezja, pokazuje, że kolejnym rządcą diecezji musiał być człowiek wielkiego ducha i silnego charakteru. Decyzja o mianowaniu nowego biskupa nie należała do łatwych, a sprawę komplikował fakt, że nuncjusz apostolski w Polsce, abp Francesco
Marmaggi, nie znał zbyt dobrze specyfiki Śląska. Biorąc jednak pod uwagę informacje, które zasięgnął wśród polskich biskupów, sugerował Ojcu Świętemu, by na katowicką diecezję powołał osobę spoza Śląska, która mogłaby zachować obiektywizm i bezstronność, będąc jednocześnie zorientowaną w sytuacji politycznej województwa śląskiego. Wybór miał zostać dokonany spośród kandydatów: ks. Józefa Gawliny, bpa Teodora Kubiny, ks. Stanisława Adamskiego, ks. Konstantego Michalskiego oraz bpa Walentego Dymka. Po długim procesie rozeznawania na stanowisko bpa katowickiego papież Pius XI mianował księdza pochodzącego z diecezji poznańskiej, Stanisława Adamskiego.
26 października 1930 roku kardynał August Hlond wraz z biskupami Antonim Laubizem i Walentym Dymkiem udzielili święceń biskupich ks. Stanisławowi Adamskiemu. Miesiąc później nastąpił ingres nowego biskupa do prokatedry katowickiej – kościoła św. Piotra i Pawła w Katowicach.
Jakim człowiekiem był nasz nowy biskup, czy miał być tym oczekiwanym mocarzem? Zofia Kossak tak go przedstawia: Przybył na Śląsk właściwy człowiek, biskup Adamski. W przeciwieństwie do poprzednika miał doskonałą znajomość człowieka, życiowe podejście do wszelkich strat i poczucie rzeczywistości. Lubił dokonania pożyteczne i konkretne. Posiadał w wysokim stopniu zdrowy rozum, ów bezcenny „common sense”, którego częsty brak w psychice polskiej jest przyczyną tylu nieszczęść. Umiar i prostota nowego biskupa, równowaga bijąca z czerstwej postaci zwieńczonej gęstą szpakowatą czupryną, działała kojąco na otoczenie. Zresztą wiedziano, nim przybył, że to geniusz finansowy, jeden z twórców Związku Spółek Zarobkowych, obkuty w sprawach ekonomicznych jak rzadko. Pod jego spokojną, gospodarną dłonią wyrównały się trudności, znikały zobowiązania[ii]. Ksiądz Stanisław Adamski w czasach poznańskich był zaangażowany w sprawy społeczno-gospodarcze, inicjował i współorganizował wiele form spółdzielczej samopomocy. W latach międzywojennych brał czynny udział w życiu politycznym, pełniąc funkcję zarówno posła, jak i senatora. Był przywódcą polskiej chadecji, dla której tworzył ideowe podwaliny. Brał czynny udział w przygotowaniu reformy walutowej Grabskiego, kierował Drukarnią i Księgarnią św. Wojciecha w Poznaniu. Był pierwszym dyrektorem Naczelnego Instytutu Akcji Katolickiej. To tylko niektóre dziedziny życia społecznego, w które angażował się z wielkim oddaniem, pragnąc „odnowienia wszystkiego w Chrystusie”. Wiedział, że główną przyczyną wszelkich problemów, z którymi boryka się świat, jest fakt, że świat opuścił …drogę przez Chrystusa wskazaną, zerwał łączność z Bogiem i podeptał wolę Bożą. (…) Do czasu zachowuje pozory życia pokąd w nim działają ostatki soków i sił, swego czasu zaczerpniętych z pnia Chrystusowego. Ale gałąź oderwana od pnia nie ma dopływu nowych sił i chociaż może jeszcze zrodzi liść nowy, chociaż zakwitnie pozorami rozwoju, owocu nie przyniesie a końcem jej być musi rozkład i zgnilizna. (…) Świat ten więc jest skazany na to: albo marnie zginąć w rozbiciu duchowym i anarchii życia zbiorowego, albo ocalić się, wracając do Chrystusa. Innej nie ma drogi, innego nie ma sposobu ocalenia[iii].
Christus vincit, regnat, imperat!
Nowy ordynariusz diecezji rozpoczął swoje rządy z końcem listopada, a już 1 grudnia napisał swój pierwszy list pasterski: Christus vincit, regnat, imperat. Był to list programowy, w którym ukazał główne założenia swojej biskupiej działalności. Pragnął, by w życiu społecznym i jednostkowym panował i zwyciężał Chrystus, dlatego też obok budowy kościołów, erygowania nowych parafii, troski o powołania kapłańskie i kształcenie duszpasterzy chciał tworzyć wśród diecezjan wspólnotę „żywego Kościoła”. Zwracał uwagę na klęskę bezrobocia i wzywał kapłanów, by szczególną opieką otoczyli bezrobotnych i najbardziej potrzebujących.
Kładł ogromny nacisk na rozwój szkół wyznaniowych, które miały kształtować młodzież w duchu chrześcijańskich wartości. Był zwolennikiem wprowadzenia etyki katolickiej do programów nauczania. Przywiązywał wielką wagę do wykształcenia śląskiej inteligencji katolickiej. Zmagając się z dużymi trudnościami finansowymi, zmuszony był wybierać między kontynuowaniem zaczętej budowy katedry, której fundamenty już były widoczne, a rozpoczęciem nowej inwestycji, którą miał być budynek przeznaczony na seminarium duchowne. Decyzja nie była łatwa, zwyciężył jednak jego pragmatyzm. Uzasadniając dokonany wybór, powiedział: Co mi po wielkim kościele, jeżeli nie będzie do niego młodych, śląskich księży? – seminarium winno iść przed katedrą[iv].
Gimnazjum powstało, a jego celem edukacyjno-wychowawczym było umożliwienie młodzieży wszechstronnego rozwoju kulturalnego, otoczenie jej opieką moralną oraz przygotowanie do czynnego udziału w życiu państwa i Kościoła katolickiego.
Szkoła rozpoczęła swoja działalność w roku szkolnym 1935/1936, dobrze funkcjonowała i rozwijała się, choć ciągle jeszcze bez własnego budynku szkolnego. W 1938 roku uzyskano zgodę władz państwowych na utworzenie prywatnego liceum męskiego, co umożliwiło uczniom uzyskanie matury. Jednocześnie też rozpoczęto budowę gmachu z przeznaczeniem na potrzeby istniejącej już szkoły. Wybuch wojny przerwał te prace, a działalność gimnazjum została zawieszona. Jednak zaraz po zakończeniu wojny Gimnazjum św. Jacka wznowiło swoją działalność w nowym gmachu. Rok później uruchomiono internat, przy którym 1 września 1948 roku założono Małe Seminarium Duchowne, a jego rektorem został dobrze nam znany kapłan – ks. Franciszek Jerominek. 1 września 1950 r. decyzją bpa Adamskiego powołano do istnienia Niższe Seminarium Duchowne im. św. Jacka.
Los Śląska pod niemiecką okupacją był przesądzony – panował terror, bezlitosne tępienie wszelkich przejawów polskości, likwidowanie ludzi narodowo zaangażowanych. Od jesieni 1939 r. nowe władze zastanawiały się, jak uporządkować kwestie niemieckiego obywatelstwa na wszystkich ziemiach wcielonych do Rzeszy. Zapadła decyzja o sporządzeniu spisu ludności – trzeba było zadeklarować swoją narodową przynależność, niemiecką, podpisując Volkslistę, bądź polską narażając się na prześladowania. Biskup Adamski, w trosce o los Ślązaków, nie chcąc dopuścić do ich wysiedlenia, nawoływał do podpisywania Volkslisty. Nie zrobił tego zresztą samowolnie, porozumiewał się w tej sprawie z rządem polskim na uchodźstwie oraz Stolicą Apostolską. Zaś on sam zadeklarował narodowość polską, a ze względu na jego działalność patriotyczną i wsparcie dla polskości na Śląsku Niemcy postrzegali go jako zagrożenie. W 1941 r. został zmuszony do opuszczenia diecezji i udał się na wygnanie. Po wyzwoleniu wrócił do Katowic i podjął energiczne działania, by w nowej sytuacji politycznej zapewnić śląskiemu Kościołowi jak najlepsze warunki funkcjonowania, o czym napiszę w następnym numerze.
Felicja Pająk
[i] M. Trąba, Doświadczenia śląskie w działalności biskupa częstochowskiego Teodora Kubiny, „Śląskie studia historyczno-teologiczne”
[ii] K. Heska-Kwaśniewicz, Zofia Kossak o katowickich biskupach: Arkadiuszu Lisieckim i Stanisławie Adamskim
[iii] S. Adamski, W służbie wielkiej idei
[iv] K. Heska-Kwaśniewicz, Zofia Kossak o katowickich biskupach: Arkadiuszu Lisieckim i Stanisławie Adamskim