Wprowadzenie do modlitwy
W poprzednim numerze naszego czasopisma przeczytaliśmy pierwszy z tekstów poświęconych katolickiemu wychowaniu dzieci. Dzisiaj zatrzymamy się na zagadnieniu wychowania do modlitwy. Jest takie powiedzenie: pokaż mi, jak się modlisz, a powiem ci, jak wierzysz. I na odwrót – jaka wiara, taka modlitwa. Dynamiczne rzeczywistości związane ze sobą i wzajemnie się warunkujące.
Przed 20 laty przeprowadziłam wśród młodzieży gimnazjalnej z terenów naszego miasta ankietę na temat modlitwy. Wówczas byli to bardzo młodzi ludzie, 15-, 16-letni. Obraz, jaki rysował się po analizie odpowiedzi, nie napawał optymizmem – młodzież, która praktykowała regularną modlitwę, była w mniejszości, zaś spośród modlących się wielu pozostawało na etapie modlitwy formalnej, będącej raczej spełnieniem obowiązku niż nawiązywaniem relacji. Byli i tacy, którzy zarzucili modlitwę, ponieważ nie zostali wysłuchani, ich szczere prośby pozostawały bez odpowiedzi.
I rysuje się problem – fałszywy obraz Boga, od którego oczekuje się, by był na naszych usługach, by spełniał prośby, zaspokoił najróżniejsze potrzeby. Modlitwa i obraz Boga, jaki w sobie nosimy – kolejna współzależność. Jaki jest Bóg, w którego wierzę – czy jest to Bóg Biblii, Bóg objawiony przez Jezusa Chrystusa, czy też Bóg naszych wyobrażeń? Wspomniałam o przeprowadzonej ankiecie, bo ówczesna młodzież to dziś matki i ojcowie, którzy, zawierając sakramentalny związek, zobowiązali się do katolickiego wychowania swoich dzieci. W słowach Pana Jezusa: Jeżeli we Mnie trwać będziecie, a słowa moje w was, poproście, o cokolwiek chcecie, a to wam się spełni. Ojciec mój przez to dozna chwały, że owoc obfity przyniesiecie i staniecie się moimi uczniami /J 15,7-8/, zawarte jest wezwanie do poznawania prawdziwego Boga objawionego w Jezusie Chrystusie, do trwania w Nim, do pozwolenia Duchowi Świętemu, by działał i uwielbiał w nas Boga. To zadanie dla obojga rodziców. Bez takiego zaplecza nie wychowamy dzieci do życia modlitwy.
Kiedy pytamy o modlitwę, próbujemy zrozumieć, czym tak naprawdę jest, zderzamy się z wyuczonymi definicjami, z biblijnymi cytatami, szukamy zrozumienia, konfrontując się z doświadczeniami mistrzów modlitwy. Z czasem odkrywamy, że tak po prostu – modlitwą jest życie w obecności Boga. Ilekroć pomyślimy o Bogu, już się modlimy. Tę prawdę chciałabym podkreślić.
Zanim zaczniemy uczyć dzieci formuł modlitewnych, budujmy relację dziecka z Bogiem, a to możliwe jest od najwcześniejszych momentów jego życia, tworząc otaczającą dziecko przestrzeń, w której nie brakuje religijnych symboli, w której znajdzie się kącik specjalnie przeznaczony na modlitwę. Gdy wieczorem rodzice klękają przy łóżeczku dziecka, podejmując wspólną modlitwę, gdy wspólnie świętują, gdy prowadzą rączkę dziecka, ucząc znaku krzyża – to już jest modlitwa [1], ponieważ uczy trwania w Bogu.
Kiedy dziecko jest już na tyle dojrzałe, że potrafi formułować myśli, niech modlitwa idzie za jego rozwojem. Trzeba znaleźć czas, by towarzyszyć mu w spotkaniu z Bogiem, wykorzystać naturalną dla dziecka skłonność do refleksji, prostymi słowami uwielbić Boga, dziękować za dobro, którego doświadczyło, przeprosić za to, co nie było dobre, wreszcie też prosić. Teraz można rozmawiać z dzieckiem w sposób dla niego zrozumiały o tym, co najważniejsze, co jest sensem życia. Gdy przyjdzie dogodny moment na uczenie formuł modlitewnych, mądrze je dobierać tak, by właściwie kształtować relacje dziecka do Boga. Przykładem niech będzie modlitwa Aniele Boży… Jest w niej i prośba o obronę przed złem, a jednocześnie wyraźnie ukazany cel życia i modlitwy, którym jest osiągnięcie życia wiecznego z Bogiem – i doprowadź mnie do żywota wiecznego. Sprawy doczesne, jak dobre zdrowie, zabezpieczenie materialne itp. są środkiem do celu. Jeśli więc spodziewamy się nadprzyrodzonej pomocy, to przede wszystkim w tym, byśmy trwali w Chrystusie i uniknęli zła największego, którym jest grzech śmiertelny. Niech wszystkie sprawy doczesne podporządkowane będą temu, co duchowe.
Trzeba też ustrzec się infantylizowania modlitwy oraz wszystkiego, co wiąże się z wiarą. Bardzo popularne „dziecięce” modlitwy, jak choćby taka: Do Ciebie, Boże, rączki podnoszę, o zdrowie dla mamy i taty proszę. I proszę także, niech mnie od złego na każdym kroku aniołki strzegą, często koncentrują dziecko na sobie, utrwalając roszczeniowe podejście do modlitwy. A przecież pierwszym jej celem jest uwielbienie Boga, który jest samym dobrem, który pragnie dobra dla człowieka.
Wdrażanie do życia modlitwy to również uczenie dyscypliny wewnętrznej i zewnętrznej – zaczynać i kończyć dzień modlitwą, wprowadzać modlitwę przed posiłkiem i po nim, określić właściwie dla rozwoju dziecka czas modlitwy i prowadzić do regularnego wytrwania w niej, uczyć prawidłowego i pełnego szacunku przyjmowania postawy i wykonywania gestów związanych z modlitwą, dbać o atmosferę wyciszenia, pamiętając o tym, by nie wprowadzać przymusu, raczej tak przygotować modlitwę, by angażowała całą dziecięcą aktywność. Może to być śpiew z pokazywaniem, rozmowa z dzieckiem na temat obrazków przedstawiających sceny biblijne, wszystkiemu zaś niech towarzyszy zapalona świeca, wyeksponowany obrazek Pana Jezusa, Matki Bożej lub innych świętych, co może prowokować pytania dziecka, a będzie to już modlitwa. Troszczyć się należy i o to, by angażując emocje dziecka, nie zatrzymywać się na nich – ważne, by każde nasze działanie było racjonalne, opierało się na pogłębionej wiedzy religijnej, bo wiara bez rozumu jest jej karykaturą. Dziecko uczy się przez naśladowanie, nie może zatem zabraknąć modlitwy obojga rodziców prowadzonej w jego obecności, nawet gdy jeszcze nie potrafi się w nią włączyć, a często nawet towarzyszy przeszkadzając –„nasiąka” mimowolnie i przejmuje ich postawy. To wszystko wymaga od rodziców pełnego zaangażowania, często poświęcenia, ale owoce, jakie przynosi, są nie do przecenienia.
Ta krótka refleksja nie wyczerpuje tematu, jest jedynie próbą zasygnalizowania problemu – serdecznie zachęcam do poszukiwania sposobów własnego rozwoju religijnego, co na pewno przełoży się na właściwe wychowanie dzieci. Polecam literaturę pomocną w zrozumieniu, czym jest wychowanie religijne, jak je realizować [2].
Felicja Pająk
[1] Pomocą w tworzeniu takiej atmosfery jest Rytuał Rodzinny ks. Józefa Wysockiego, dostępny w księgarniach katolickich, ale również udostępniany w formacie PDF do pobrania ze stron internetowych.
[2] Elżbieta Wójcik, O wychowaniu dzieci i młodzieży; ks. Marek Dziewiecki, Kochać i wymagać; Katarzyna Olbrycht, Zarys systemu wychowania Urszuli Ledóchowskiej.